Gwiazdy na czerwonym dywanie

Świeżutko po wydarzeniu wspaniałego Koncertu Wielkanocnego

Długo czekaliśmy na to błogosławione wydarzenie kulturalne; zamknięci na święta w swoich domach- niektórzy na dobre w ramach kwarantanny, gdyż okres świąteczny stał się złowieszczą wylęgarnią .  Jednak w tym artykule nie zamierzam popełniać harakiri jakiegoś „krytyka sztuki”- o nie! w życiu!  Zwłaszcza jeśli chodzi o artystów wielkiego kalibru, utalentowanych i w dodatku przystojnych- za którymi przepadam nie tylko muzycznie. Chcę tu popełnić nieco małych złośliwości wobec „czerwonego dywanu”, który wstrzelił się w moją wrażliwość postrzegania świata, zwłaszcza w rejonie odbioru obrazu wartości i formy.

  Na „czerwonym dywanie” bez gwiazd

To, co najbardziej uderzyło moje wyczucie estetyczne, to wejście na „czerwony dywan” nie wiadomo „kogo”. Nie wiem, jak bardzo trzeba mieć nieskromne ego, aby stworzyć przejście przez czerwony dywan bez gwiazd. Kto widział koncert, ten wie o czym mówię „przed nim”.  Być może prawdziwe gwiazdy tego doniosłego wieczoru nie miały potrzeby pokazywania się jak w Hollywood w przeciwieństwie do innych. Miałam wrażenie jakby gospodarzowi zależało również na ekspozycji siebie, co nie powinno mieć miejsca w tak doniosłej chwili. Są sytuacje, w których wypada się pokazywać  w pierwszym rzędzie i takie, w których lepiej wybrać tzw. „trzeci rząd”, albo nawet  i ostatni jak w biblijnej przypowieści.   

  Wywiad

Przed premierą odbył się doniosły wywiad z oczekiwanymi gośćmi. Muszę na wstępie pochwalić ambicje p. Redaktor, iż ośmieliła się zadawać pytania w języku włoskim.  Jednak mojej uwadze jako obserwatora nasunęło się kilka  nieskromnych uwag.  Pierwsza z nich, to brak korelacji między pytaniem odpowiedzią, a następnym pytaniem, czyli wystąpiła tzw. schematyzacja;   Intrygujące były też reakcje prowadzącej w stylu stękającym „uff” zamiast słownego komentarza wynikającego z natury rozmowy w jej emocjonalnym zabarwieniu  np.: „pięknie”,  „to wzruszające” itp. I co w mojej ocenie na końcu wywiadu było wprost naganne, to brak podziękowania z osobna każdemu z Panów za udzielnie wywiadu, tak jak dziękujemy za udzielenie głosu w danej debacie, czy choćby uczniowi w klasie. Oczywiście można to rozgrzeszyć stresem, bo z pewnością wywiad ze światowymi gwiazdami to jednak nie to samo, co przepytywanie jakiegoś stałego gościa np. posła,  czy udającego specjalistę dyżurnego od wszystkiego, albo ciągniecie wątku z  kolegą po drugiej stronie przysłowiowego „kabla”.

Cud Wielkanocny

Poza tymi uwagami natury dziennikarskiej ze strony obserwatora, to w gruncie muszę uznać, że w końcu widzowie TVP doczekali się wspaniałego prezentu na święta prawdziwego  „wielkanocnego cudu”. W sierpniu maestro Bocelli ma u nas zaśpiewać dla szerszego grona odbiorców na żywo.  Wydarzenie ma odbyć się na stadionie „Narodowym” w Warszawie. Oby jednak pandemia nie pokrzyżowała tego wielkiego oczekiwania, a organizatorzy zadbali o właściwe nagłośnienie zgodne z wymogami estradowymi, czyli takimi, iż osoba na samym końcu tzw. „publiczności” słyszy doskonale utwór, czy prezentację- tego uczono mnie niegdyś  w ramach zajęć teatralnych.  Jeśli czas trwania pandemii nie będzie pozwalał na masowe koncerty, widzę tu szansę dla organizatorów mniejszych koncertów w różnych miastach, może wyjątkowo katedralnych dla tak wspaniałych artystów. Wyobraźcie sobie, gdyby „Anioł muzyki zaśpiewał” w każdej pięknej polskiej katedrze, bazylice- to było by coś niebywałego; każdy koncert  inne doznanie, również dla artysty, nie tylko estetyczne, ale także akustyczne np. przy akompaniamencie różnych organów. Tak mi się wymarzyło koncertowo po Mediolanie. A tymczasem, życzę wszystkim obfitej Oktawy Wielkanocnej ze wspaniałą muzyką dla duszy i serca, głoszącą pochwałę Stwórcy i stworzenia, niosącą nadzieję i wiarę w dobro, miłość, uszlachetniającą, budującą, bo tego najbardziej dziś potrzeba.

Kto jest zainteresowany koncertem sierpniowym odsyłam do strony Prestige gdzie można zarezerwować bilety.  

Dodaj komentarz